- Autor : Mariusz Kapczyński
- Źródło: http://www.vinisfera.pl
- (za łaskawym zezwoleniem autora)
Kontakt z winami morawskimi mam od dosyć dawna. Dzieje się to niejako naturalną koleją rzeczy – zdarza mi się co jakiś czas wpadać w te rejony na klika dni, czasem tylko tamtędy przejeżdżam (starając się jednak przystanąć na krótką wizytę u winiarza lub zakupy) lub też zwyczajnie degustuję tamtejsze wina przywiezione przez przyjaciół czy dostępne na różnych targach winiarskich.
Obraz tych win, który się przez ostatnie lata wyrysował, jest coraz ostrzejszy i barwniejszy. Niedawno znowu miałem okazję spędzić tam tydzień tylko pod kątem winiarskim. No i było naprawdę ciekawie. Poniżej znajdziecie garść ogólnych wrażeń i impresji. W przyszłości będziemy prezentować również dokładne profile producentów i opis ich win (pierwsze profile opublikowaliśmy tutaj).
Własne skarby
Wiadomo, że winiarstwo, uprawa winorośli są na Morawach bardzo głęboko zakorzenione i sięgają wieki wstecz. Winorośl przywiozły na te ziemie legiony rzymskie, za czasów panowania imperatora Marcusa Aureliusa (121-169 r.), tym samym rozpoczęła się długa historia morawskiego winiarstwa. To między innymi wokół Mikulova, leżącego na utartym szlaku miedzy Brnem a Wiedniem, zaczęły kształtować się regularne uprawy i winiarstwo.
Raczej nie wypływało ono na bardzo szerokie wody, bardziej koncentrując się na lokalnych rynkach. Tak jest do dzisiaj. Czesi chętnie swoje wina piją, nie jest tak, że rozpaczliwe poszukują rynków zbytu, cierpią na nadprodukcję, wręcz przeciwnie. Spora część winiarni regularnie i bez większych problemów wyprzedaje całość swojej produkcji.
Winnice na Morawach (www.vinisfera.pl)
Wina – zwłaszcza tego niedrogiego, na co dzień, czasem nawet brakuje. Dlatego słyszy się, że niektórzy producenci sprowadzają partie prostych stołowych win z zagranicy, rozlewają i dystrybuują na miejscu. Współczesne winiarstwo morawskie kształtuje się między dużymi kombinatami a małymi, rodzinnymi winiarenkami. Jest w czym wybierać. Dziś znajdziecie tu naprawdę wiele znakomitych win.
Duża sprawa
Jedną z największych winiarni jest Znovin Znojmo. Firma oferuje szeroką gamę win: białych, czerwonych, ze szczepów lokalnych jak i powszechnie uprawianych w innych krajach. Wina są proste i niedrogie, nie ma w nich wielkiej finezji, ale zrobione są przyzwoicie i niedzielni turyści oraz mniej wymagający miłośnicy wina nie będą rozczarowani. Znovin Znojmo bazę ma w Šatovie, ale ich winiarsko-turystyczne centrum usytuowane jest w historycznym klasztorze Louka w Znojmie. Obok budynku posadzono małą winniczkę pełną rozmaitych odmian (można podglądnąć różnice miedzy nimi – zwłaszcza kiedy trafimy tam jesienią), jest też muzeum wina, sale degustacyjne oraz potężne piwnice mieszczące milion butelek wina.
Znovin Znojmo ma jeszcze coś. Dysponuje fantastycznym siedliskiem winiarskim. To winnica ulokowane na górze Šobes, jest to jedna z najpiękniej usytuowanych winnic w Czechach –skalisty cypel osadzony w samym zakolu rzeki Dyja, w Narodowym Parku Podje. Winnica robi naprawdę imponujące wrażenie. Nie wydaje się jednak, by Znovin Znojmo to cenne, historyczne siedlisko potrafił należycie wykorzystać – zarówno jeśli chodzi o rejestr jakościowy uzyskiwanych na nim win, jak i w ogólnym aspekcie czysto promocyjnym dla morawskiego winiarstwa.
Legendarne morawskie siedlisko – góra Šobes (fot. Znovin Znojmo)
Przykładem innej dużej morawskiej firmy winiarskiej jest Mikrosvin z bazą w Mikulovie (producenta tego opisaliśmy już tutaj). I ten producent dysponuje bardzo dobrymi lokalizacjami winnic. Szczególnie cenne są te znajdujące się w rezerwacie przyrody Pálava (wokół góry o takiej samej nazwie). Dobra ekspozycja winnic, wapienne gleby, umiar w stosowaniu oprysków i sprzyjający mikroklimat powodują, że – mimo skali produkcji 250. tysięcy litrów rocznie – udaje się tu utrzymać naprawdę solidną jakość win i naprawdę dobrą cenę (szczególnie udanie w moim przekonaniu wypada w Mikrosvinie ryzlink vlašský).
Turyści chcący się zaopatrzyć w niedrogie wino mogą zahaczyć o Vinne sklepy Lechowice a kto dodatkowo ciekawy tajemnic zakonów i historii powiązanych z winem, powinien odwiedzić Templarskie Sklepy w Čejkovicach.
Autentyści czyli własną drogą
Na Morawach nie brak małych, rodzinnych winiarni czy winiarzy indywidualistów, wytyczających nowe ścieżki. No bo weźmy taką winiarnię jak Stapleton & Springer. Należy ona do Jaroslava Springera (nie mylcie jego przedsięwzięcia z winiarnią ojca, której nazwa też pochodzi od nazwiska). Jaroslav to gość bezkompromisowy a i kontrowersyjny, o czym w otoczeniu prawie każdy wie. Mówi co myśli, nie przejmuje się środowiskowymi opiniami. Jaro postawił na wina czerwone, na odmianę trudną i kapryśną jaką jest pinot noir. Lubi opowiadać o sprowadzaniu jego najlepszych burgundzkich klonów (celowo też nie używa na etykietach morawskiej nazwy – rulandske modre). Springer jako jeden z pierwszych zaczął eksperymentalnie kupażować wina – z bardzo dobrym skutkiem. Jego wino Roučí, cuvée produkowane z pinot noir, saint laurent i modrego portugala, zdążyło podbić serca wielu miłośników wina i przysporzyć Jaro wielu fanów. Bo po prawdzie – w winach tych jest i styl i elegancja. Trzeba przyznać, że interpretacje pinota (i w ogóle czerwonych win) w wykonaniu tego winiarza wpisują się w czołówkę (nie tylko) morawskiego winiarstwa.
Spójrzmy na inne ciekawe postaci. Bogdan Trojak. To urodzony na Śląsku Cieszyńskim – pisarz, poeta, tłumacz, który duszę zaprzedał nie tylko literaturze, ale i winu – Trojak zajmuje się jego produkcją. Wraz z sześcioma przyjaciółmi – małymi, butikowymi winiarzami (średnia wielkość gospodarstwa w tej grupie to 3 hektary) – założyli nieformalną grupę o wiele mówiącej nazwie „Autentyści”. Producenci z tej grupy stawiają na tradycyjny styl, naturalność i jak najmniejsza integrację w naturalny ekosystem winnicy. Sięgnęli po stare, tarasowe, nierzadko opuszczone winnice. Wina fermentowane są spontanicznie, na dzikich drożdżach – pięknie oddają charakter terroir, są dobrze zbalansowane, naturalne, ze zdrową materią. Naprawdę znać w nich autorską rękę i znamię siedliska. Mineralny i oszczędny ryzlink rynsky z rocznika 2009, z winnic Starej hory od Zdenka Vykoukala, elegancka i pieprzna Frankovka 2009 z Vinařství Koráb, wyważony i ziemisty Pinot Noir 2009 od Petra Kocarika czy zrobiony z veltlinskego zelenego, esencjonalny i ziołowy Sprasz 2009 od Trojaka, to tylko niektóre z bardzo ciekawych win „Autentystów” jakie próbowałem. Takiej grupie winiarzy można tylko mocno dopingować. (Dobre opinie wina od tych winiarzy zebrały też, np. na blogu u Kuby Janickiego).
Gwiazdy
Degustacja win Springera czy Autentystów to nie jedyne intrygujące przeżycia degustacyjne na Morawach. Jednym z moich ulubionych winiarzy jest Luboš Oulehla, z winiarni Trpělka & Oulehla.
Piwnica win winiarstwa Trpělka&Oulehla (foto: Lech Małysz)
Odbyłem tam długą i arcyciekawą degustację, po której po raz kolejny przekonałem się jak wysoko pozycjonuje się ambitne morawskie winiarstwo. Winiarnia powstała na początku lat 90. ubiegłego wieku, gospodarzą po mistrzowsku na 26 hektarach. Jednak nie tylko wina Trpělka & Oulehla świadczą o mocnej pozycji tego regionu.
Inną degustacją, która we mnie to wrażenie umocniła odbyła się w winiarni Reisten w Pavlovie. Przedsięwzięcie to z początku było związkiem biznesowym trzech doświadczonych w branży wspólników, który później zamienił go w profesjonalny projekt winiarski. Z początku wino powstawało ze skupowanych gron, jednak 2005 rok był pierwszym rocznikiem dla win z własnych winnic. Dziś docenić można konsekwencję w produkcji i naprawdę dobra klasę win. Znakomite mineralno-mleczne rieslingi, czy pinot blanc oraz – dążące wyraźnie ku burgundzkiej stylistyce – pinot noir.
Te znakomite butelki są dowodem dowody, że na Morawach maniera operowania charakterem wina (i jego klasyfikacją) opartą o cukier resztkowy schodzi na dalszy plan, słusznie ustępując pola filozofii terroir. Dobrym przykładem może tu być pas terenów między Bavorami a Velkimi Bilovicami, coraz lepiej definiujący styl win i już uznany za najbardziej odpowiadający winom czerwonym na Morawach. Degustacje to potwierdzają. Owo pójście w stronę zaakcentowania siedliska, i typowych odmian uprawianych na tym obszarze owocuje też kształtowaniem się nowych struktur winiarskich i apelacji. W tej chwili przykładem może być wprowadzenie w 2009 roku pierwszej nowej apelacji, w podregionie znojemskiem. Jest to VOC (Vína Originální Certifikace). Doprecyzowują i ugruntowują swoją pozycję VOC Mikulov i VOC Modré Hory.
Różowe stany nieważkości
Nie chciałbym zapomnieć o winach różowych, przeżywających na Morawach prawdziwy renesans – absolutnym ich mistrzem jest Jiří Hort (z winiarni Hort). Jego wina różowe rozchodzą się na pniu, są właściwie wyprzedane. Jiří jest przekonany, że Morawy stoją tak naprawdę winem białym, dlatego postanowił przerabianie odmian czerwonych zredukować do wytwarzania rose a produkcją win czerwonych zająć się w… Dolinie Rodanu.
Świetne wino różowe trafiłem też choćby we wspomnianym już Reisten, było one w innym stylu niż Horta – bardziej garbnikowe, wytrawne, korzenne, propozycja Jiříego to bardziej delikatny charakter, oparty na świeżej, śmietankowej nucie.
Co jeszcze? Ano warto wpaść do Velkich Bilovic i odwiedzić winiarnię Skoupil, dla win bezpretensjonalnych, otwartych, bardzo czystych, rześkich, zrobionych z prawdziwą werwą, której nie brak też sympatycznemu właścicielowi – Peterowi Skoupilowi. Po wizycie w winiarni koniecznie zaglądnijcie do restauracji Skoupila, jest tam naprawdę dobra kuchnia. To tam zjadłem chyba najlepszą w moim życiu zupę cebulową (a jest oczywiście parę innych mocnych punktów w menu). Kiedy już zakończycie wizytę u Petera, macie bardzo blisko, po sąsiedzku do Frantiszka Zapletala. To 15-hektarowe, rodzinne przedsięwzięcie. Styl win jest konkretny, dobrze zdefiniowany oparty na charakterze użytych odmian (np. smaczny irsai olivier czy rulandske sede). Podobne dobre wrażenia odniosłem w Vinařství Hrabal (należącym do braci – Stanislava i Miroslava Hrabalów) czy próbując bardzo dobrze skrojonych, momentami delikatnie zarysowanych win w Vinařství Lahofer, które świetnie prowadzi Jaroslav Chaloupecký, (np. świetne Sauvignon 2010, Veltlinske zelene 2008, Neuburske 2007…)
W morawskim tygielku stylistycznym nie brak też przedsięwzięć z tanimi, bardzo przystępnymi winami, np. SingWine (to nowy, komercyjny projekt winiarza Tomáša Tetura), jak i bardzo indywidualnego charakteru jak np. winiarni Kovacs, której styl win jest gęsty, potężny (niektóre wina mają po 16% alkoholu!), z wyraźnymi akcentami resztkowego cukru. Opisywałem tę winiarnię i wina tutaj.
Skarbczyk
Istnieje możliwość spróbowania dobrych win zarówno od dużych jak i małych producentów w jednym miejscu na Morawach. Taką degustacyjną bazą jest Národni Vinarské Centrum znajdujące się na zamku w Valticach.
Podziemia zamku w Valticach – Salon Win Republiki Czeskiej (www.vinisfera.pl)
W starannie przygotowanych zamkowych podziemiach (idealne warunki dla wina) każdego roku turysta znajdzie starannie wyselekcjonowane sto win. Idea „Salonu“ jest genialna w swej prostocie. Zgłosić wina do Salonu może każdy producent w Czechach, ale pewności dostania się na prestiżową listę nie ma – sito degustacyjne ma małe oczka – dwie osobne komisje, na dwóch etapach analiz, surowo wybierają z nadesłanych próbek najlepszą, reprezentacyjną setkę (wybranego do Salonu wina producent musi zagwarantować 600 butelek). My za 350 koron (czyli ok. 56 zł) otrzymujemy kieliszek, zawierający wszelkie szczegóły katalog i wstęp na 1.5 godziny do owego zamkowego skarbczyka, gdzie znajdziemy dokładnie posegregowane i opisane czeskie i morawskie wina. Degustować możemy je wedle uznania czy własnego klucza kolejności. Są także przygotowane i prowadzone przez sommelierów specjalne programy degustacyjne (dla przykładu: program B1 za 100 koron obejmuje degustację 7 wybranych win, program C1 za 150 koron to degustacja 4 win białych i 2 czerwonych, itd., itp.) Kto ma na Morawach mało czasu a chce się z winami z tego kraju zapoznać – właśnie na zamek w Valticach powinien się udać i porządną degustację wykonać. Vinisfera opisała wiele „salonowych“ win tutaj.
Turystyka ze smakiem
Popularność turystyczna Moraw wśród Polaków rośnie, przyczyniły się do tego zapewne dwie części filmu Bobule, (u nas pod tytułem Młode wino i kolejna część 2 młode wina). Sielskie krajobrazy, idylliczne historie związane z winem, pobudziły wyobraźnię wielu widzów, którzy ochoczo sięgnęli po plecaki i środki transportu. I z turystyka polską nie jest źle – nawet jeśli chodzi tylko o chwilową (bo związaną z tranzytem) obecność. Mnie trochę dziwi jednak fakt, że nie próbuje się tej obecności i bliskości Polaków na Morawach bardziej zdyskontować. Przydałoby się więcej promocji win, hoteli, zabytków, etc. więcej zachęcenia, bodźca, byśmy chcieli tam pojechać i zostać na dłużej.
Jeden z najczęściej odwiedzanych hoteli to Hotel Weiss – Polacy stanowią zdecydowaną większość jego zagranicznych gości. Dają sie skusić prostymi wnętrzami, atrakcyjną okolicą i przyjemną kuchnią. A skoro o niej mowa.
Jeśli kusi Was morawska lokalna kuchnia, prawdziwie swojskie jedzenie to jedźcie koniecznie do gospody-restauracji „U Jeńoura”, znajdującej się w uroczej, cichej wiosce Nechory. Niech was nie zmyli prostota wnętrz, jedzenie podają tu fantastyczne. Jadłem na przykład znakomitego karpia (jedwabista faktura mięsa), czy świetne żeberko w sosie chrzanowym. „Kulinarny banał“ powie ktoś – nic bardziej błędnego. Produkty były fantastycznie świeże, przyrządzone z pomysłem, w bezpretensjonalnym stylu, serwowane wraz z winami własnej produkcji. „U Jeńoura” konieczne są wcześniejsze rezerwacje a karta dań – nie istnieje… Przygotowuje się na dany dzień to, co akurat udaje się świeżego kupić. Gości w sezonie sporo – dlatego właściciel zupełnie niedawno oddał do dyspozycji nowy (spełniający wszelkie ekologiczne standardy) hotel. A jeśli w Nechorach zapragniecie więcej przygód z winem – będą wam dane. Przy tej samej ulicy znajdziecie cały rząd maleńkich pięknie udekorowanych sklepików (czyli piwniczek). Właściciele chętnie was poczęstują, porozmawiają, opowiedzą o swojej pasji i sprzedadzą wino po godziwych cenach.
Pavel Vašiček – piwniczka nr 74 w Nechorach. Fajne miejsce, mili ludzie (www.vinisfera.pl)
Mnie ugościł pan Pavel Vašiček (na zdj. powyżej), którego piwniczka pod numerem 74 po prostu mnie urzekła. Mylący okazał się panujący tu kontrolowany nieład, pozorny chaos i omszałe, stare beczki. Wina okazały się nad wyraz czyste, zdrowe i rześkie. To była naprawdę świetna degustacja, plus urok miejsca i pełne serdeczności pogawędki z właścicielem. Rzeczy w świecie wina nie do przecenienia.
Jeden z klimatycznych „sklipków“ w Nechorach(www.vinisfera.pl)
Kiedy już poczujecie się lekko zmęczeni degustacjami, może znowu najdzie Was, by coś zjeść. Idźcie wtedy drogą tubylców. Nadal popularne jest na Morawach zamawianie obiadowej trójcy: knedlo-vepro-zelo, czyli knedliki z wieprzowiną i z „sałatką“ (najczęściej jest to duszona kapusta). Będzie to krzepiący fundament na którym zawsze osadzać możecie wasze podróże po winiarskich Morawach. A te odbywać jest tam naprawdę warto. Ja sam na przykład już niedługo wybieram się tam ponownie.